W XII w. na terenach w pobliżu Łażan, Mikoszowy, Mielęcina, Pyszczyna i Tarnawy rozciągała się gęsta puszcza, z przewagą drzewostanu liściastego tworzonego przez dęby, buki, jawory, brzozy a w runie leśnym: borówki, jeżyny, poziomki. Na skraju puszczy mieszkał drwal z żoną i dwoma synami. Starszy syn polował a młodszy podziwiał przyrodę. Wiedział, gdzie rosną odpowiednie zioła, owoce leśne. Znał tajniki puszczy. Bezbłędnie trafiał na leśne barcie niczym niedźwiedź szukający miodu. Bardzo kochał swojego starszego brata, czego tamten nie dostrzegał, a nawet lekceważył. Matka gotowała, ojciec trudnił się wyrębem a synowie czerpali korzyści z lasu.
Pewnego razu bracia wybrali się do lasu i długo nie wracali do domu na obiad. W tym czasie starszy chciał koniecznie dotrzeć do kryjówki, w której był miód. Na miejscu z zawiści uderzył młodszego brata tępym narzędziem w głowę, a sam wrócił z miodem do chaty oznajmiając, że niedźwiedź rozszarpał młodszego brata. Rodzice bardzo zasmucili się, niczego nie podejrzewając. A tymczasem młodszy brat runął na miękką ściółkę leśną i miał sen, że pszczoły oraz wszelkie zwierzęta krzątały się przy nim ratując go od śmierci.
Późnym wieczorem, gdy rodzina drwala w pomniejszonym gronie zasiadła do wieczerzy, drzwi chaty nagle się same otworzyły i rój pszczół wleciał wprost na głowę starszego syna. Po każdym ciosie jego twarz zmieniała się nie do poznania. Wkrótce była to już jedna czerwona miazga. Rodzice z przerażeniem patrzyli próbując przyjść mu z pomocą. Gdy pszczoły nie dały się odgonić od winowajcy, on nie mając wyjścia , głośno wyznał swoją winę i gorzko zapłakał. Wtedy pszczoły wyleciały z izby czekając na drwala i jego żonę. Doprowadziły ich do miejsca, gdzie leżał młodszy syn. Zaraz też usiadły na jego głowie, on otworzył oczy. Radość była wielka.
Baśń wiedziała, że miłość braterska w tym świecie od zarania dziejów nosi piętno kainowe.